EGZAMINY SPECJALIZACYJNE -FORUM PROTESTU
 
  strona startowa
  Test PES z Chorób Wewnętrznych JESIEŃ 2021
  MINI BLOG
  TESTY PES CHOROBY WEWNĘTRZNE
  NASZE FORUM
  Część "ustna" PES z interny
  PES-INNE SPECJALIZACJE-specjalizacje podstawowe
  PES-INNE SPECJALIZACJE-specjalizacje szczegółowe
  TESTY PES PSYCHIATRIA
  MEDYCYNA RATUNKOWA TESTY PES +MATERIAŁY
  Ginekologia jesień 2009
  DLACZEGO UJAWNIAMY PYTANIA ?
  Chinskie ziola czyli jak dawniej bywalo...
  KARDIOLOGA TEST WIOSNA 2009
  UWAGA Proszę o informacje !!! A JEDNAK TRZEBA DALEJ WALCZYĆ....
  EGZAMIN INTERNA wiosna 2009
  Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty z dnia 25.02.2008
  STANOWISKO NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ
  FORUM 4x
  Dyskusja o zasadach otwierania specjalizacji i nadspecjalizacji
  Spotkanie z Doradcą Pana Prezydenta RP dr. Tomaszem Zdrojewskim
  korespondencja od naszych sympatyków
  Pisma od CEM-u i inne przychodzące
  linki
  PRZECIEK PYTAŃ EGZAMINACYJNYCH
  artykuły prasowe
  => Kazimierz May "Egzamin testowy"
  => Kazimierz May "Przywróćmy szacunek słowu profesor"
  => Kazimierz May "Rzecz o specjalizacji w medycynie"
  => Kaziemierz May "Kiedy zostaje się specjalistą?"
  => Kazimierz May"Zmiany w edukacji studentów "
  zapytanie poselskie
  pisma wychodzące
  Opinia eksperta
  STAN PRAWNY, PROJEKTY USTAW
  kontakt
  kronika wydarzeń
  APEL- Prośba o wsparcie.
  TEST- PES Z CHIRURGII WIOSNA 2012
  PYTANIE DO OSÓB KTÓRE ZDAWAŁY PES W JESIENI 2014 r.
  Publikacja pytan z egzaminu PES- sytuacja przed egzaminem jesien 2015r.
  Doniesienie do organow scigania
  Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej przedstawia zarzuty
  Sesja wiosenna 2017r.- APEL
Kazimierz May"Zmiany w edukacji studentów "

Kazimierz May

Zmiany w edukacji studentów – chyba konieczne

Profesor Kornafel w swoim wywiadzie (Służba zdrowia 26. 07. 2006) poruszył problem, który dla naszych władz akademickich mało jest wygodny. Wprawdzie w tym wywiadzie chodziło tylko o onkologię, ale problem jest wydaję mi się znacznie szerzy. Czy polscy studenci opuszczający uczelnie są przygotowani do pracy jako lekarze? Jaką właściwie mają wiedzę? Czy nasze studia są w stanie bezboleśnie eliminować z zawodu ludzi, którzy lekarzami być nie powinni?

Jeżeli absolwenci otrzymujący dyplom lekarski są lub wkrótce się staną mądrymi lekarzami, to prawie wyłącznie dla tego, że sami nauczyli się z książek potrzebnej wiedzy. Czy asystenci prowadzący z nimi zajęcia to naprawdę inteligentni dydaktycy, którzy mają (naiwni) ambicje przekazanie studentom swojej wiedzy. Którzy lubią te zajęcia a nie traktują ich jako zło konieczne przeszkadzające im (bo zabierają czas) w „działalności” naukowej lub nawet zarobkowej.

Tak bywało i dawniej. Ale teraz problem narósł, bo przykład idzie z góry. Zniknęły wykłady Kierowników Klinik. Profesorowie są zajęci są innymi (finansowo opłacalnymi zajęciami) a i głębia ich wiedzy na ogół nie jest porażająca.

Student w klinicznej części swoich studiów więcej  się napatrzy na mnóstwo czynności, które z leczeniem chorych nie wiele maja wspólnego. Zaobserwuje więcej dziwolągów „organizacyjnych” w zakładach i klinikach  niż czystych problemów diagnostyczno-leczniczych z właściwymi dydaktycznymi komentarzami.

Śmieszne są 20-osobowe „obchody profesorskie” które z dydaktyką tyle mają wspólnego, co oglądanie zabiegu chirurgicznego przez okno na balkonie sali operacyjnej.

Konkurencja w feudalnych układach w polskich klinikach (profesor – docent – adiunkt- doktor – asystent) powoduje to, że w istocie nikomu nie zależy, aby studentów nauczyć!

Zależy natomiast wielu osobom aby wszyscy studenci zdali jakiś tam egzamin, albo ustny, albo testowy (z reguły zresztą nie analizowany pod względem jakości i wyników).

 I tak toczy się życie studenta medycyny przez lat 6 + 1½, gdzie wiele zajęć „dydaktycznych” można porównać do przysłowiowego już zajęcia WF w szkole pt. „zajęcia na macie”. „Macie piłkę i grajcie” – mówi nauczyciel i wychodzi z sali gimnastycznej.

Nie wiem, czy studentów nie jest po prostu za dużo na możliwości lokalowe klinik i zakładów, aby można ich aktywnie włączyć w prawdziwie intensywną pracę danej kliniki. Tak dzieje się to w Europie Zachodniej.

Tak czy inaczej polski absolwent otrzymuje dyplom musząc przy tym wysłuchać (np. w Warszawie) pseudointelektualnego „dydaktycznego” przemówienia emerytowanego chirurga (za co tenże otrzymuje tzw. wierszówkę od redakcji) nt. że w pracy myślenie jest konieczne (!) (Puls nr 4, 2005, i nr 4.2006)

Otrzymuje dyplom i co właściwie umie? Z własnego przykładu (choć  było to pół wieku temu) wiem, że bardzo niewiele. Mogę się tylko cieszyć, ze w owym czasie nie było LEPu (ale także nie było żadnych stażów  po „gołych „ 5 latach „nauki”. Ale były za to wykłady „profesorskie”, na które uczęszczali niekiedy studenci z innych lat studiów. Bo wykładowcy to były sławy, a wykłady porywające, a nie „czytane”, za pośrednictwem rzutnika z ekranu.

Obecnie LEP stworzył możliwości przynajmniej częściowej oceny teoretycznej wiedzy młodych lekarzy jak również skuteczności nauczania w różnych Akademiach Medycznych (Służba zdrowia 19.XII.2005). Szkoda, że organizatorzy nie umieli lub nie chcieli wykorzystać posiadanego materiału (chyba , że to zrobili i utajnili wyniki).

Profesor Kornafel twierdzi, na pewno słusznie, ze nauczanie onkologii w polskich AM jest niedostateczne. Ale czy tylko onkologii? Wprawdzie choroby nowotworowe obok kardiologii i nagłych wypadków są najważniejszym problemem w medycynie, ale po pierwsze: złe lecznictwo w tym zakresie wynika nie tylko z niewiedzy lekarzy, ile wprost z kryminogennych zwyczajów i organizacji pracy polskiej medycyny, a po drugie: od jakiego poziomu wiedzy należy zacząć kształcić lekarzy w odpowiednim kierunku? To tyczy się nie tylko onkologii. Ortopeda-traumatolog może przecież niewiele wiedzieć o kardiologii inwazyjnej, a neurochirurdzy o niewydolności nerek itd.

Są specjalności obejmujące wiele narządów oraz takie, które dotyczą jednego narządu (tzw. wąskie specjalności). Jednakże słusznie ktoś kiedyś powiedział: nie ma „wąskich specjalizacji”, są tylko „wąscy specjaliści”. Niestety.

Rozpoznać lub chociażby podejrzewać chorobę nowotworową winien umieć każdy lekarz POZ (o ile nauczono go w ogóle badania podmiotowego i przedmiotowego) i odpowiednio pacjenta skierować. Medycyna ostatnimi laty takie poczyniła postępy, że (trzymając się problemu onkologii) studenta można nauczyć tylko bardzo podstawowych zasad radio- i chemioterapii wszystkich nowotworów.

I jeśli nie ma on w planie zostać onkologiem, uczenie go czegoś więcej to strata czasu.

Rozwój medycyny spowodował to, że specjalistą (prawdziwym, a nie papierkowym) może zostać tylko ten lekarz, który „na co dzień” pracuje w odpowiednio wyposażonym ośrodku, widzi i leczy dużą liczbę odpowiednich  pacjentów i ma mądrego kierownika placówki (nie kierownika specjalizacji, bo tę funkcję uważam wręcz za szkodliwą) (Służba zdrowia, 21 luty 2005).

Wątpię czy Akademicka Sieć Onkologii zmieni los pacjentów z chorobami nowotworowymi w Polsce, natomiast boję się, że inne specjalności medyczne mogą też mieć chęć takiego specjalnego traktowania. W kraju gdzie może istnieć specjalizacja z hypertensjologii wszystko jest możliwe.

A może, jak postuluje prof. Halikowski (Puls, nr 12,2004) teoria i zajęcia kliniczno-praktyczne winny przeplatać się już od pierwszego roku studiów medycznych i studenci mieliby kontakt ze szpitalem i chorymi już od początku studiów?

Opublikowano w dzienniku SLUZBA ZDROWIA dnia 20.11.2006

 

 
   
Dzisiaj stronę odwiedziło już 19 odwiedzający (63 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja