EGZAMINY SPECJALIZACYJNE -FORUM PROTESTU
 
  strona startowa
  Test PES z Chorób Wewnętrznych JESIEŃ 2021
  MINI BLOG
  TESTY PES CHOROBY WEWNĘTRZNE
  NASZE FORUM
  Część "ustna" PES z interny
  PES-INNE SPECJALIZACJE-specjalizacje podstawowe
  PES-INNE SPECJALIZACJE-specjalizacje szczegółowe
  TESTY PES PSYCHIATRIA
  MEDYCYNA RATUNKOWA TESTY PES +MATERIAŁY
  Ginekologia jesień 2009
  DLACZEGO UJAWNIAMY PYTANIA ?
  Chinskie ziola czyli jak dawniej bywalo...
  KARDIOLOGA TEST WIOSNA 2009
  UWAGA Proszę o informacje !!! A JEDNAK TRZEBA DALEJ WALCZYĆ....
  EGZAMIN INTERNA wiosna 2009
  Założenia do projektu ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty z dnia 25.02.2008
  STANOWISKO NACZELNEJ RADY LEKARSKIEJ
  FORUM 4x
  Dyskusja o zasadach otwierania specjalizacji i nadspecjalizacji
  Spotkanie z Doradcą Pana Prezydenta RP dr. Tomaszem Zdrojewskim
  korespondencja od naszych sympatyków
  Pisma od CEM-u i inne przychodzące
  linki
  PRZECIEK PYTAŃ EGZAMINACYJNYCH
  artykuły prasowe
  => Kazimierz May "Egzamin testowy"
  => Kazimierz May "Przywróćmy szacunek słowu profesor"
  => Kazimierz May "Rzecz o specjalizacji w medycynie"
  => Kaziemierz May "Kiedy zostaje się specjalistą?"
  => Kazimierz May"Zmiany w edukacji studentów "
  zapytanie poselskie
  pisma wychodzące
  Opinia eksperta
  STAN PRAWNY, PROJEKTY USTAW
  kontakt
  kronika wydarzeń
  APEL- Prośba o wsparcie.
  TEST- PES Z CHIRURGII WIOSNA 2012
  PYTANIE DO OSÓB KTÓRE ZDAWAŁY PES W JESIENI 2014 r.
  Publikacja pytan z egzaminu PES- sytuacja przed egzaminem jesien 2015r.
  Doniesienie do organow scigania
  Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej przedstawia zarzuty
  Sesja wiosenna 2017r.- APEL
Kaziemierz May "Kiedy zostaje się specjalistą?"

Kazimierz May

Kiedy zostaje się specjalistą?

 

Kiedy przed 3-ma laty pisałem (Służba Zdrowia 21.02.2005r.), że papierek p.t. specjalista to zmora młodych lekarzy, jeszcze nie było masowego wyjazdu (czytaj ucieczki z kraju) takowych kolegów lekarzy. Teraz dramat jest w pełni i rozwija się. Bałamutnych wypowiedzi, wielu tzw. organizatorów opieki zdrowotnej (menedżerów) nie zrównoważą pojedyncze uczciwe wypowiedzi ludzi (fachowców), którzy widzą problem i znają główne mechanizmy jego powstania (J.Friediger, Gazeta lekarska). A sprawa w istocie jest dość prosta do uregulowania.

Otóż specjalistą w jakiejkolwiek dziedzinie medycyny klinicznej może i powinien zostać tylko ten, kto wykaże się praktyczną działalnością i wiedzą w jakimś zakresie. Nikogo nie może obchodzić, kto i kiedy pozwolił mu na to czy też „wyraził zgodę”.

 Może to być praca w charakterze wolontariusza (bezpłatna), może być stypendium, może być praca za granicą, może być jakakolwiek praca pod warunkiem, że w ciągu tej pracy kandydat na specjalistę mógł zdobyć właściwe kliniczne doświadczenie. I tylko to się liczy.

Adept musi się wykazać wiarygodnymi danymi:

  1. ilu i jakich chorych (rozpoznania) miał pod swoja opieką i przez jak długi okres czasu,
  2. ile i jakich zabiegów chirurgicznych wykonał samodzielnie i przy ilu asystował,
  3. ile i jakich badań specjalistycznych przeprowadził np. endoskopii, biopsji itp.

Bzdurą są wszystkie „colloguia specjalizacyjne”, staże cząstkowe itp., natomiast ważne są opinie różnych zwierzchników danego adepta, opinie możliwe do weryfikacji, opinie wydane przez poważnych lekarzy, pod których kierownictwem adept te badania czy zabiegi wykonywał. Ale oczywiście nie żadnych „kierowników specjalizacji”, która to funkcja musi pójść w niepamięć.

Ludzie, którzy zarządzają (czytaj mącą) polską medycyną, winni także zdać sobie sprawę, że z takimi różnymi rekomendacjami (zaświadczeniami) polski lekarz znajdzie odpowiednią pracę w Europie zachodniej nawet, jeśli nasze władze papierka „specjalisty” mu nie dadzą.

Ludzie, którzy specjalizacjami i tzw. kształceniem podyplomowym w Polsce się zajmują (a których specjalizację i sposób jej uzyskania często można podważyć) muszą zdecydować, jaką obrać drogę „specjalizacji” w Polsce.

Mogą wziąć przykład z Niemców i przetłumaczyć książkę gdzie wymienione są wszystkie warunki uzyskania wszystkich specjalizacji.

Mogą wziąć przykład z Brytyjczyków, gdzie egzamin na MRCP, po pracy w Polsce, nie zda żaden polski lekarz. Jest to bardzo trudny 3 stopniowy egzamin z „całej medycyny” lub „całej chirurgii” (MRCS).

Wstydziłbym się powiedzieć moim kolegom lekarzom z Europy zachodniej, że u nas jest „specjalizacja” z hypertensjologii.

Twierdziłbym, że na razie można określić minimalną ilość lat pracy lekarskiej, jaką kandydat na specjalistę musi się wykazać, a komisja w składzie 3-ch odpowiednich specjalistów w każdym przypadku indywidualnie musi uznać, czy doświadczenie adepta jest wystarczające czy jeszcze nie. Rozmowa kwalifikacyjna (egzamin) to powinna być tylko formalność.

A próbować zdawać można, co roku nieograniczoną ilość razy.

Nie wierze w rzetelność egzaminów testowych dla specjalistów chyba, że traktowanych jako bardzo grube sito eliminujące zupełnie beznadziejnych kandydatów.

Istnieje u nas jeszcze jeden dziwoląg finansowy. Otóż za taka samą pracę specjalista otrzymuję wyższe wynagrodzenie niż nie specjalista. Dlaczego?

Tzw. specjalizacja może być (co dla głupszych menadżerów opieki zdrowotnej) jedynym parametrem kwalifikacji kandydata na jakieś stanowisko. Wtedy wynagrodzenie związane ze stanowiskiem jest wyższe, zgoda. Ale jeśli stanowiska są jednakowe to wynagrodzenia też muszą być jednakowe, dla „specjalisty” i „nie specjalisty”. Obaj są przecież lekarzami z dyplomami i takie same obowiązki wykonują.

Powyższa sytuacja dla „specjalizujących się” lekarzy jest często jedynym motywem ich działań. Nie będzie motywu, problem będzie ilościowo mniejszy.

Prawidłowe zdobywanie specjalizacji winno odbywać się „po drodze” w ramach pracy lekarskiej. Jest to oczywiście możliwe tylko wtedy, gdy jest dostateczna ilość „materiału badawczego” w danej placówce. To znaczy jest duży ruch chorych na dane schorzenia, jest duża aktywność zabiegowa, jest dobre oprzyrządowanie placówki.

Oprzyrządowanie, które jest praktycznie wykorzystywane. Wtedy lekarz pracujący w tej placówce, bez żadnych „stażów cząstkowych” i jakichkolwiek „oddelegowań w ramach specjalizacji” po odpowiednim czasie nabędzie praktyczną wiedzę w wymaganym zakresie.

Jest przecież ogólnie znanym fakt, że lekarze na tzw. stażach po prostu „obijają się” na oddziałach. Odpowiedzialni za nic nie są, czasem trochę pomagają, ale przeważnie przeszkadzają w normalnej ciężkiej niekiedy pracy oddziałowej.

Pomysł tych stażów wynikł u nas stąd, że wszelka „rotacja” młodych lekarzy została systemem administracyjnym po prostu zakazana.

W całej Europie młodzi lekarze z różnych powodów często pracę zmieniają. Praktycznie nieznane są sytuację gdzie (jak u nas) kierownikiem jakieś placówki zostaje lekarz, który w tymże szpitalu rozpoczął kiedyś staż podyplomowy i od tamtego czasu tam pracował. To, co u nas nikogo nie dziwi, na świecie wywołałoby wielkie zdumienie. Takimi dziwolągami zagranicą się nie afiszujemy.

Przyczyną tej oficjalnej „awersji” do rotacji młodych lekarzy jest system ordynatorski hamulec postępu organizacyjnego w pracy szpitalnej.

Ciąg nonsensu jest tu oczywisty:  system ordynatorski           brak rotacji młodych lekarzy      niemożliwość zdobycia prawdziwego klinicznego doświadczenia           niedouczeni kandydaci        specjalizacje, które często są tylko na papierze.                                  

Jeśli tacy specjaliści będą masowo emigrować to strata nie jest wielka, ale wśród nich jest jednak wiele jednostek bardzo wartościowych, potencjalnych doskonałych specjalistów, którzy „ciągu nonsensu” nie są w stanie pokonać.

 

Opublikowane w  Ogólnopolskim Dzienniku „Sluzba Zdrowia” Nr. 5-8 (3706-3709)  dnia 28.01.2008

 
   
Dzisiaj stronę odwiedziło już 41 odwiedzający (57 wejścia) tutaj!
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja